niedziela, 31 marca 2013

Uwaga!

Hej, ho. Cześć i czołem. Tu Sophiexxx. Od razu zapewniam, to nie jest prima aprilisowi żart. Wraz z WaspK. Postanowiliśmy zawiesić bloga.
Mam nadzieję, że powrócimy. Trzymajcie za nas kciuki.
Mam jedną zasadę- muszę wszystko doprowadzić. Do końca.

Możecie nas spotkać na naszych prywatnych blogach:

http://londyn-i-jego-historie.blogspot.com/

http://negatywy-uczuc.blogspot.com/

http://revenge-zemsta.blogspot.com/

Zapraszamy,
Sophiexxx.

 

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 6

Demi uśmiechnęła się. Stała za sceną. Po chwili dołączył do niej Justin. Chłopak objął ją ramieniem i ruszyli w kierunku zaproszonych ludzi. Uśmiechem witali każdego miniętego chłopaka lub dziewczynę. Przystanęli przy pewnej brunetce. Selena podniosła, dotychczas schyloną głowę i jej oczom ukazał się Bieber. Oboje podali sobie ręce w ramach przywitania.
- Jestem Selena - szepnęła.
- Justin. Miło mi cię poznać - odpowiedział, lewą dłonią mierzwiąc swoje włosy. Gomez lekko się zarumieniła, ale nie chciała tego pokazać, więc schowała twarz we włosach.
Puścili swoje dłonie. W międzyczasie Lovato zdążyła zostawić ich samych. Justin trochę się zdziwił, że jego przyjaciółka już poszła, ale postanowił to zlekceważyć. Oboje nie wiedzieli co mają powiedzieć, więc stali w milczeniu. Lekko skrępowani pomachali sobie dłońmi na pożegnanie i od siebie odeszli.
***
Niall stał i czekał na swoją kolej. Jeszcze kilka występów i będę ja, pomyślał. Bał się. Straszliwie się bał. Nie pokazywał tego, ale taka była prawda. Nagle ktoś do niego podszedł. Blondyn miał zamknięte oczy, dlatego nie widział kto. Usłyszał cichy szept:
- Masz zapalniczkę ?
Irlandczyk wyjął z kieszeni zapalniczkę i podnosząc powieki podał ją brunetowi. Spojrzał mu prosto w oczy. Tonął w nich. Nie mógł się oderwać od tych czekoladowych tęczówek. Zdziwiony Zayn podziękował za zapalniczkę. Zapalił papierosa, którego trzymał w ustach i oddał rzecz właścicielowi. Poszedł zostawiając skołowanego Horana samego. Niall zaskoczony swoim zachowaniem potrząsnął kilka razy głową i podążył za Mulatem. Przypomniał sobie słowa cyganki. Zamarł.
***
Louis zdenerwowany siedział w swoim samochodzie. Obok niego znajdowała się Eleanor. Szatyn był przerażony, jednak wspierała go dziewczyna. Cieszył się, że ją ma. Powoli wysiedli z pojazdu. El wtuliła się w chłopaka. Spletli swoje palce razem i skierowali się do ogromnego budynku. Lekko zmęczeni podróżą, od razu usiedli na pierwszej lepszej kanapie. Dziewczyna wtuliła się w ciało niebieskookiego, na co on objął ją ramieniem.
- Nie zapomnisz o mnie, prawda ? - spytała brunetka, po chwili milczenia. Zdziwiony Tomlinson na nią spojrzał.
- Nie - potwierdził. - Nie mógłbym.
Szeroko się uśmiechnął, po czym pocałował ją we włosy. Oboje się bali. Ona, że go straci. On, że mu się nie uda.
***
Malik dołączył do stojącej na dworze Perrie. Między palcami lewej dłoni trzymał papierosa. Bardzo się denerwował. Wpatrywał się w profil blondynki. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Tak jak przed chwilą od ciebie ten blondyn, odezwał się głos w głowie Zayna. Nadal był zdziwiony zachowaniem nieznajomego, ale przynajmniej miał ogień, by zapalić papierosa. Głęboko westchnął, po czym delikatnie przytulił Edwards. Z kącikami uniesionymi do góry dziewczyna odwzajemniła uścisk.
- Zaraz twoja kolej - szepnęła. Odkleiła się od bruneta. Patrzyła mu w oczy. - Poradzisz sobie.
- Miejmy taką nadzieję - wyrzucił papierosa na ziemię, po czym przydeptał go butem. Odwrócił się i wziął za rękę swoją przyjaciółkę. - Chodźmy już - poprosił. Dziewczyna pokiwała głową i razem wkroczyli do budynku.

Stał na scenie, a w dłoni trzymał mikrofon. Niepewnie spoglądał to na Pezz, to na jurorów, to na widownię. Lekko rozchylił usta i się przedstawił.
- Skąd jesteś ? - spytał Styles.
- Z Glasgow - odpowiedział. Mruknął jeszcze jaką piosenkę zaśpiewa i zaczął. Ukradkiem spoglądał na Perrie. Miała zamknięte oczy i z całego serca życzyła Mulatowi sukcesu.

You're the type of woman ( deserves good things )
Fist full of diamonds ( hand full of rings )
Baby you're a star ( I just want to show you, who you are )
You should let me love you
Let me

Malik skończył śpiewać. Za spoconymi dłońmi wyczekiwał odpowiedzi jurorów. Ich opinie miały zadecydować o jego przyszłości. Głośno przełknął ślinę. Denerwował się.
- A więc... - zaczął Harry. - To było genialne !
- Harry, Harry, Harry - pokręciła głową Adele. - Nie za szybko na takie pochwały ? - spytała z lekkim uśmiechem na twarzy. Styles ją zignorował i nic nie powiedział. - Jesteś niezły. Tak !
- Zayn, to było coś. Wybrałeś świetną piosenkę, a w połączeniu z twoim głosem, brzmiałeś bardzo dobrze. Tak ! - Tulisa uniosła głowę. Kiwnęła nią i szepnęła ciche 'gratulacje'. Oczywiście nikt nie mógł jej usłyszeć, więc Malik musiał zadowolić się tylko opinią.
- Tak - burknął Payne. Cały w skowronkach zszedł ze sceny i od razu wskoczył na blondynkę. Ucałował jej policzki i podziękował. Był szczęśliwy.
***
Louis niepewnie zszedł ze sceny. Po jego policzkach spływały słone łzy. Udało się, myślał ucieszony. Przeszedłem. Od razu wtulił się w ciało Eleanor. Jego dłonie cały czas drżały. Nie mógł ich opanować. Objął ją w pasie. Twarz schował w zagłębieniu w jej szyi. Cicho pociągnął nosem. Podniósł głowę na wysokości oczu Calder. Delikatnie musnął jej usta swoimi. El odwzajemniła pocałunek. Oderwali się od siebie, po czym Lou złapał dłoń dziewczyny i poprowadził ją do stojącej w kącie kanapy.
- To wszystko dzięki tobie - powiedział Tomlinson. Pocałował brunetkę we włosy i cicho zamruczał do jej ucha.
***
Stał na scenie. Jego dłonie pociły się niemiłosiernie. Próbował się nie denerwować i nie zważać na liczną publiczność, jednak mu to nie wychodziło. Mrugnął kilka razy, jakby chciał się obudzić. Myślał, że to sen. Sądził, że nie powinien występować w X - Factorze. Po jego ciele przeszła gęsia skórka. Zaczął śpiewać. Jurorzy byli zaskoczeni jego głosem.
- Tak - szepnęła Adele.
- Nie wiem, co mam powiedzieć - mruknął Harry Styles. - Jestem na tak.
- Mam takie same zdanie - Liam się uśmiechnął.
- Przechodzisz dalej ! - krzyknęła Tulisa. Chłopak opuścił scenę zadowolony. Miał marzenie, które właśnie się spełniało. Cieszył się. Po chwili znalazł się w ramionach swojej babci.
- Udało się - szepnął, cicho łkając.
- Musiało się udać - odpowiedziała. - Jestem z ciebie taka dumna, Nialler.

[Wasp K]
Od autorki: nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Nie zadowalam Was i tego bloga. Powinnam go dopełniać, a piszę fatalnie i źle. Cała nadzieja w Sophiexxx. Życzcie jej dużo weny i powodzenia w pisaniu.

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 5

Music

12.VI 2012

Dziś casting! Cholera! Jestem taka podekscytowana! Sama nie wiem co pisać. Nie mogę przestać o tym myśleć. Ułożyłam nawet rymowankę: "Shelley, Shelley rachu ciachu tylko nierób nam obciachu''. Nie to jest głupie. Sel, opanuj się. 

Selena odłożyła pamiętnik do szafki i podeszła do lustra. Związała swoje długie, ciemne włosy. Całą noc nie mogła spać, ciągle myślała o dzisiejszym castingu. Wczoraj przed snem mama zaparzyła jej melisy na uspokojenie. Przejmowała się tym wszystkim bardziej niż George. Zawsze się o niego martwiła, bardzo go kochała. Chciałaby był szczęśliwy, była zdolna poświęcić swoje szczęście, by zobaczyć uśmiech na jego ustach.
-Selena!- usłyszała głos swojej mamy.- George już na ciebie czeka.
-Już schodzę- odpowiedziała. Spojrzała ostatni raz w lustro i opuściła pokój.

***

Josh wrócił do domu po wyczerpującym dniu pracy. W lodówce znalazł przygotowany wcześniej przez Emmę obiad. Umieścił go w kuchence mikrofalowej, a sam udał się do łazienki, by móc przebrać się w czyste ubrania. Po chwili powrócił do kuchni, na stole zobaczył dzisiejszą gazetę. Sięgnął po nią, na pierwszej stronie widniał artykuł o kolejnej aferze korupcyjnej znanego polityka. Nie interesowały go takie sprawy. Przerzucił na kolejną stronę, na górze znajdowała się wzmianka o X Factor.
-O kurwa!-krzyknął i wbiegł do pokoju po laptop. Szybko go włączył i zalogował się na swoją pocztę e-mailową. Zasłonił usta dłonią. Udało się- szepnął.- Udało się. Jestem zaproszony!

***

George niepewnie wkroczył na scenę. Mocno ściskał gitarę, nie zwracał uwagi na wiwatującą publiczność, skupił się teraz tylko na sobie. Staną w wyznaczonym miejscu.
-Witaj, jak się nazywasz?- odezwała się Adele, lekko się do niego uśmiechając.
-George. George Shelley- odpowiedział niepewnie.
-Ile masz lat?- zapytała jurorka.
-18- odpowiedział.
-Skąd jesteś?- kontynuowała rozmowę.
-Z Cardiff- odrzekł.
-Co nam zaśpiewasz?
-Piosenkę Britney Spears Toxic- odpowiedział i spojrzał na bliskie jego sercu osoby, stojące za kulisami.
-Powodzenia- życzyła mu wokalistka. George wziął głęboki wdech, spojrzał ostatni raz na rodzinę stojącą za kulisami i mocno trzymającą kciuki. Jego gitara wydała pierwsze dźwięki a z jego ust wypłynęły słowa piosenki.

Baby, can't you see
I'm calling
A guy like you
Should wear a warning
It's dangerous
I'm falling 
Po zakończeniu pierwszej zwrotki publiczność zaczęła bić brawa, George poczuł się pewnie i już bez stresu wykonał ciąg dalszy piosenki.
Ostatnie ruchy ręki i gitara przestała wydawać dźwięk, publiczność wstała z miejsc bijąc brawo. Na twrzy George pojawił się wielki uśmiech. Selena była tak szczęśliwa, że wbiegła na scenę, wprost w jego ramiona.
-Mówiłam, że ci się uda- szepnęła mu do ucha.
-To wszystko tylko dzięki tobie- odrzekł.
-Koniec tych czułości- usłyszeli głos Harry'ego.- Chyba chcesz poznać naszą opinię?
Selena pocałowała przyjaciela i zeszła ze sceny. Na twarzy Georga pojawił się lekki rumieniec. Publiczność usiadła na miejscach.
-Harry, może ja zacznę?- Tulisa zwróciła się do Stylesa.
-Proszę bardzo- pozwolił jej Harry.
-Jak usłyszałam co zaśpiewasz, pomyślałam, że będzie to katastrofa- Tulisa rozpoczęła swoją opinię.- Ale to był błąd, twoja interpretacja tej piosenki. To po prostu mistrzostwo. Gratuluję. Sam wybrałeś tą piosenkę?- publiczność zaczęła bić brawo.
-Nie, piosenkę wybrała Selena- odpowiedział George wskazując na kulisy.
-Twoja dziewczyna?- próbowała dopytać Tulisa.
-Nie, nie- Geo lekko się uśmiechnął.- Sel to moja przyjaciółka.
-Czyli tak to się teraz nazywa- wtrąciła Adele. George trochę się zarumienił.
-Mnie nazywają złotym chłopcem brytyjskiej piosenki- swoją opinię zaczął wyrażać Harry- ale ciebie będą nazywać diamentowym chłopcem brytyjskiej piosenki- cała widownia zerwała się z miejsc bijąc brawo.- W czasie twojego występu cały czas myślałem, dlaczego takie talenty ukrywają się przed światem. Nie rozumiem ludzi, którzy umieją śpiewać, a ukrywają to.
-Zgodzę się z Harry'm, nikt nie powinien ukrywać swojego talentu. Mam nadzieję, że będziesz przykładem dla innych- swoją opinię wyraziła Adele.
-I teraz czas na tego złego- odezwał się Liam. Publiczność wybuchła śmiechem.- Ale dziś będzie inaczej- Payne wstał i podszedł do Shelley'a.- Gratulacje, jesteś świetny. Ja jestem na tak, a pozostali?- publiczność ponownie zaczęła bić brawa. Liam spojrzał na pozostałych mentorów.
-Tak- rzekła Tulisa.
-Wielkie tak- powiedział.
-Cztery razy tak, przechodzisz dalej!- krzyknęła Adele.

***

Cardiff News 
17-letni George Shelley wielkim objawianiem w czasie castingu do kolejnej edycji X Factor. 

Selena sięgała w sklepie po gazetę. Była dumna ze swojego przyjaciela, który uwierzył w swoje zdolności. Od tamtego czasu George każdą wolną chwilę poświęcał na próby. Była z niego dumna. Jej przyjaciel odkrył swoją prawdziwą pasję.
-I co, zostawi cię Shelley?- usłyszała wyniosły głos Connora.- Teraz już będę miał wolną rękę i cię w końcu zaliczę!- na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
-Po moim trupie Maynard- odpowiedziała przez zaciśnięte zęby. 
-Lubię takie nerwowe- próbował złapać brunetkę za nadgarstek. Ona jednak była szybsza i odsunęła się od niego.- Jakie to płochliwe! Nie bój się, Conor ci wszystko pokaże. 
-Jestem ciekaw co?- w sklepie pojawił się George. Selena szybko do niego podeszła.
-O i jest nasz Romeo!- Conor zaczął bić brawo.- Shelley przybił z odsieczą. 
-Wiesz Connor- Geo zwrócił się do Maynarda.- Ty nawet puszczalskiej Cher nie potrafisz zaliczyć, a startujesz do Sel. Nie ośmieszaj się lepiej. Ok?- George chwycił dłoń przyjaciółki i z podniesioną głową opuścił sklep.
-Jeszcze będzie cierpieć!- krzyknął Connor. Przyjaciele go jednak już nie słuchali.

***

Jak każdego poranka Niall stał na tarasie spoglądając na morze. W domu była taka cisza, nie cierpiał tego miejsca, tej ciszy. Kilkakrotnie miał ochotę wyjść i nigdy tu nie wrócić. Każdy kąt, każda ściana, każdy zakamarek przypominał mu rodziców. Każda rzecz przywoływała wspomnienia. Próbował coś postanowić. Co dalej robić z sobą, ze swoim życiem, z życiem  Danny'ego? Teraz podejmował decyzje nie tylko za siebie, podejmował ją również za swojego małego brata. Miał mętlik w głowie. Pozostać tutaj- rozpocząć jakieś studia, zająć się firmą ojca, wychować Danny'ego. Sam? Rodzina Horan miała tutaj bliskich przyjaciół, ale po śmierci rodziców ich kontakty się rozluźniły. Mógł liczyć tylko na swoją babcię, która mieszkała w Londynie. Przez pewien czas zajmowała się wnukami, ale jej stan zdrowia zmusił ją do powrotu do stolicy. Zachęcała Nialla, by się do niej przyprowadził wraz z Danny'm. Jednak dla niego ciężko jest przenieść się z jednego miejsca do drugiego. Dla Danny'ego nie było by żadnych przeszkód. Dzieci szybko przyzwyczają się do nowych okoliczności. Gorzej było z blondynem, jednak dla swojego małego brata był gotów zrobić wszystko.
-Cześć Ni!- ułyszał głos swojego sześcioletniego braciszka.
-Jak się masz?- odpowiedział i pocałował go w policzek na powitanie.
-Spoks!- odpowiedział natychmiast i usiadł przy stole- Jestem głodny. Co dziś na śniadanie.
-Co powiesza na tosty?- Danny pokiwał głową i pobiegł w stronę kuchni.

***

Emma mocno ściskała swoje kciuki, nie mogła towarzyszyć Joshowi na castingu. Miała na uczelni ważne zaliczenie, musiała być na nim obecna. Szybko napisała test i oddała go panu Fox. Pożegnała się z wykładowcą i opuściła salę. Na korytarzu natychmiast wyciągnęła telefon, nie chciała później w nerwach szukać aparatu. 
-Nie denerwuj się tak- obok niej pojawiła się jej przyjaciółka Kelly Osbourne.
-Łatwo ci powiedzieć- odrzekła, mocno ściskając komórkę.
-Chodź! Zabieram cię na lody- Kelly pociągnęła Emmę i ruszyła w stronę wyjścia.  
Zadzwonił telefon, Ems natychmiast go odebrała. 

***
14. VI 2012

Co jeśli Connor ma rację? Co jeśli George mnie opuści? Z kim będę się przyjaźniła? Z kim będę spędzała wolny czas? Wiem, że powinien robić to co lubi. Ja nie powinnam stać mu na drodze. Powinnam go wspierać we wszystkim, w jego dążeniach. Jestem jego przyjaciółką, najbliższą osobą. Muszę myśleć tylko o nim, moje sprawy się mniej ważne. 

Brunetka odłożyła pamiętnik, nadal rozpamiętywała słowa Connora. Nie przestań o tym myśleć- szepnęła. Wstała z miejsca i wyjrzała przez okno, George ćwiczył kolejną piosenkę. Miała zamiar go odwiedzić, ale nie chciała mu przeszkadzać. Sięgnęła po lekarstwa leżące na komodzie i szklankę z wodą. Szybko je połknęła. Bywały dni, że nie miała sił wstać z łóżka. Nie mówiła o tym nikomu, by nikogo nie niepokoić. Sama chciała przeżyć swoją chorobę, nie wyobrażała sobie, że ktoś będzie się nad nią litować. Chciała przejść przez życie z podniesioną głową.

***

Po godzinie lotu Niall i Danny wylądowali w Londynie- deszczowej stolicy Wielkiej Brytanii. Pod koniec podróży mały Horan usnął. Blondyn nie chciał go budzić, więc z pomocą stewardessy wyniósł go z samolotu na rękach. Po wejściu na terminal zabrał bagaże na wózek, a na nich umieścił Danny'ego. Wyglądało to komicznie mały Horan jako dodatkowy bagaż. Kierowca taksówki pomógł blondynowi zapakować bagaże i kiedy miał już wchodzić do taksówki podeszła do niego cyganka.
-Przyjechałeś po swoją miłość- oznajmiła mu i wsadziła mi do kieszeni zapalniczkę.
-Po co mi zapalniczka?- zapytał.
-Zobaczysz. Tylko pamiętaj zawsze noś ją przy sobie...

_________

Piąteczka za nami! Za tydzień rozdział doda Wasp.
Do zobaczenia,
xxx.

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 4

Czarnowłosy chłopak siedział w szkolnej ławce i powoli tracił cierpliwość, słuchając nudnego wykładu. Nawet nie wiedział o czym jest. Nerwowo stukał palcami o drewniany stół i rysował drzewa oraz domki. Zaprzestał czynności, po czym rozejrzał się po klasie. Nikt nie słuchał nauczyciela. Niespecjalnie go to zdziwiło. Spojrzał na zegar wiszący na ścianie i ucieszył się, gdy zobaczył, że za równe pięć minut skończy się lekcja. Czekał, aż będzie mógł wyjść ze szkoły. Po tych kilku dłużących się minutach w końcu nauczyciel zadał pracę domową i pozwolił opuścić salę chemiczną. Mulat zebrał swoje książki, które spakował do plecaka i wręcz wybiegł z budynku, po kulturalnym pożegnaniu się z chemikiem i wyjściu z jego klasy.
Szedł sam po opuszczonych uliczkach Glasgow. Zbliżał się do domu swojej przyjaciółki Perrie, z zamiarem wyrwania ją na jakąś imprezę. Po chwili znalazł się przed domem blondynki i zadzwonił do drzwi. Otworzyła mu pani Edwards, na co szeroko się uśmiechnął i miło przywitał. Wszedł do budynku i po zdjęciu swojej skórzanej kurtki, skierował się na górę do pokoju Perrie. Bez pukania, otworzył drzwi i wkroczył do pustego pomieszczenia. Zdziwiony okręcił się kilka razy w poszukiwaniu właścicielki pokoju, jednak bez skutku. Spuścił głowę i chciał już wyjść, ale powstrzymała go osoba, opuszczająca właśnie łazienkę. Ujrzał dziewczynę, ubraną w czarne rurki i czerwoną koszulkę. Puścił jej oczko, na co ona cicho się zaśmiała. Podszedł do niej i wtulił się w jej pachnące wanilią ciało. Odsunął się od blondynki i zaproponował imprezę. O dziwo, odmówiła mu.
- No, ale Pezz - przeciągał. - Proszę.
- Nie dzisiaj Zayn - odpowiedziała, patrząc jak chłopak robi słodkie oczka.
Mulat burknął coś pod nosem i zaproponował spacer. Perrie bez chwili wahania, zgodziła się, po czym założyła na siebie granatową marynarkę. Chłopak wziął ją za rękę i razem opuścili pokój. Pożegnali się z rodzicielką Edwards. Wyszli z budynku, kierując się do oddalonego o dwa kilometry domu Malik'a, zaliczając przy tym spacer. Mimo tego, że był czerwiec, pogoda nie dopisywała, więc po drodze złapał ich deszcz. Brunet naciągnął na lekko już, zmarznięte palce swoją skórzaną kurtkę i objął ramieniem blondynkę.

Cały wieczór spędzili przed telewizorem. Zayn zgodził się zostać z blondynką. Obejrzeli kolejny odcinek EastEnders i postanowili się położyć. Mulat zaproponował, że zaprowadzi Perrie do pokoju. Na schodach wziął przyjaciółkę na ręce, aby się nie przemęczała. Traktował ją tak wyjątkowo. W pokoju pościelił łóżko blondynki i okrył ją do snu.- Dobranoc - rzekł, po czym zgasił światło. - Zaczekaj - poprosiła, na co on zapalił światło i usiadłszy na łóżku spytał:- Coś się stało ? - chwycił jej dłoń.W tym momencie serce Edwards waliło jak oszalałe. Przez chwilę patrzyli sobie głęboko w oczy. Powoli się podniosła i lekko musnęła jego usta. Przytrzymał ją i gwałtownie odwzajemnił pocałunek. Zaczął delikatnie całować dziewczynę po szyi, potem za uchem, co doprowadzało ją do niebiańskiej rozkoszy. Nie chciała, aby zaprzestał czynności. Zdjął jej bluzkę i spodnie. Po chwili też jego ciuchy wylądowały na podłodze.

 Dane wspomnienie wróciło do chłopaka z prędkością światła. Mulat myślał, że wydarzenie tamtej nocy, zmieni ich relacje, że będą dla siebie kimś bliższym, niż przyjaciele. Nagle poczuł jak Perrie zadrżała, więc wtulił ją w swoje ciało, by choć trochę było jej cieplej. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach dotarli do domu Zayn'a. Powitali siostrę bruneta i skierowali się do kuchni. Spożyli kanapki, sporządzone przez blondynkę, po czym poszli do pokoju mulata. Pezz przysiadła się do laptopa położonego na czarnym, drewnianym biurku i okręciła się parę razy na szarym krześle. Chłopak z zafascynowaniem spoglądał na swoją, niestety, tylko przyjaciółkę. Gdy zobaczył jej roześmianą twarz, a ich oczy się spotkały, zrozumiał jak wiele dla niej znaczy, ale ona nie myśli o nim w ten sposób. Jego usta ułożyły się w prawie niezauważalny uśmiech i zbliżył się do dziewczyny.
Zamknął laptopa, czym odwrócił wzrok blondynki. Spojrzała na niego swoimi brązowymi oczami, chcąc go zganić, za to co zrobił, jednak nie mogła. Nie mogła nic powiedzieć, ani nawet się poruszyć. Zrezygnowana z pytającym wyrazem twarzy, spoglądała na czarnowłosego. Zmarszczyła czoło i uniosła brwi, czekając na jakąś reakcję z jego strony, lecz niczego się nie doczekała.
- Co myślisz o X - Factorze ?
- Całkiem fajny program, a co ?
- Chcę się zgłosić - oznajmił z szerokim uśmiechem, po czym niepewnie spojrzał na blondynkę.
- Ty ? - cicho się zaśmiała. - Jestem za.
- Naprawdę ? - spytał Zayn, nie mogąc uwierzyć w to co powiedziała jego przyjaciółka.
- Jak najbardziej - krzyknęła, przytulając się do chłopaka. - Masz talent - szepnęła po chwili.
- Dziękuję - powiedział, całując blondynkę w policzek.
Cicho się zaśmiała i poczochrała brązowookiego po włosach. Naburmuszony Malik odsunął się od Perrie i włączył laptopa. Zaczął szukać informacji na temat X - Factora. Znudzona Pezz wstała z zamiarem wyjścia. Zayn nawet tego nie zauważył, więc dziewczyna bez problemu opuściła pokój chłopaka. Pożegnała się z siostrami przyjaciela i wyszła z domu. Z całego serca życzyła szczęścia mulatowi, jednak bała się, że gdy mu się uda, on o niej zapomni. Po ciele blondynki przeszedł dreszcz, spowodowany wiatrem.
Zayn obrócił sie na krześle, by jeszcze spędzić czas z Edwards. Jakie było zdziwienie, gdy jej nie zastał. Uniósł brwi do góry i rozejrzał się o całym pokoju. Po Perrie nie było, ani śladu. Chłopak westchnął i zaczął przeszukiwać Internet w celu znalezienia jakiejś piosenki. Cholernie się bał, że jego rodzina nie pochwali, tego co zamierzał uczynić, lecz postanowił i zdania nie zmieni. Oparł głowę na rękach położonych na biurku. Po kilkudziesięciu minutach szukania jakiejś odpowiedniej piosenki, zmęczony odpuścił. Wziął telefon do ręki i wybrał numer do Perrie.
- Wiem, przepraszam. Olałem cię, ale teraz potrzebuję twojej pomocy - powiedział.
- A może, by tak 'cześć' ? - odpowiedziała zawiedziona.
- Hej.
- Miało być 'cześć' - szepnęła, po czym parsknęła śmiechem.
- Pomóż mi znaleźć piosenkę - krzyknął zrozpaczony. - Błagam - dodał.
- Dobra, zadzwonię jak coś znajdę - dziewczyna się rozłączyła, po czym od razu przysiadła do komputera.
Gdy myślała, że już nic nie znajdzie, znalazła. Szybko wystukała na klawiaturze tytuł piosenki, by przeczytać słowa. Dumna, od razu wysłała esemesem, tytuł piosenki i autora.
Brunet ślęczał nad lekcjami, zadanymi przez naczycieli, gdy nagle otrzymał wiadomość. Odczytał jej treść. Wpisał tytuł do przeglądarki. Po kilku minutach zaczął cicho nucić piosenkę pod nosem. Zadowolony podziękował przyjaciółce za pomoc.

Malik ćwiczył dniami i nocami, by tylko być gotowym do przesłuchania. Edwards pomagała mu cały ten czas.
Uda mu się ? Przejdzie dalej ?
---
Wasp
Witam Was Moje Marchewki..
Rozdział dedykowany jest Natali i Kamili <33 
Następny będzie autorstwa xxx ! :*
I tak wiem, że ten jest krótki i nudny, ale pisany na szybko ;p

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 3

 Music

Czerwony budzik stojący na szafce nocnej zadzwonił równo o 6.30. Josh sięgnął ręką, by go wyłączyć, przewrócił się na drugi bok. Zauważył, że w łóżku nie ma już Emmy. Wstał i przetarł zaspane oczy. Założył pierwszą lepszą koszulkę i udał się do kuchni. W lodówce sięgnął po wodę mineralną, otworzył butelkę i przyłożył ją do ust.
-Nie ma szklanek?- usłyszał głos Emmy. Odwrócił się, jego ukochana stała owinięta tylko ręcznikiem. Na ten widok Cuthbert uśmiechnął się i podszedł bliżej. Spojrzał jej prosto w oczy i lekko musnął jej usta. Emma szybko odwzajemniła pocałunek, ich języki rozpoczęły walkę o dominację. Josh zerwał z niej ręcznik i przycisnął do ściany, zaczął całować jej szyję. Emma zdjęła mu koszulkę i zaczęła wodzić rękami po jego nagim torsie. Po chwili Cuthbert podniósł ją i jeszcze mocniej przycisnął do ściany. Emma owinęła nogi wokół jego bioder i lekko jęknęła.

W koszyku Josha znajdował się makaron i sos Bolognese, szukał jeszcze żółtego sera. Dziś na kolację zamierzał przygotować spaghetti. Był bardzo zmęczony po całym dniu spędzonym na budowie, marzył tylko o ciepłym posiłku, szybkim prysznicu i śnie. Dotarł do działu mlecznego, sięgnął po pierwszy lepszy ser i ruszył w stronę kas. Kolejka niebyła zbyt długa, staną za starszą panią z wnuczkiem. Rozłożył na taśmie zakupy i odłożył koszyk.
Kasjerka zaczęła kasować jego zakupy, Josh przypomniał sobie, że skończyły mu się gumy do żucia, sięgnął po swój ulubiony smak i wtedy po raz pierwszy ją dotknął. Szybko odwrócił się w jej stronę, na jej twarzy gościł wielki uśmiech, to była miłość od pierwszego wejrzenia.

Wspomnienie to wróciło do Josha w chwili kiedy tulił w swoich silnych ramionach Emmę. Kochał swoją dziewczynę. Była dla niego największym skarbem, był gotów zrobić dla niej wszystko. Kochał ją nad życie, wiedział, że ona również go bardzo kocha. Dawała temu dowód już kilka razy. Dla niego zerwała kontakty z rodzicami, państwo Watson nie chcieli, aby ich jedyna córka związała się ze zwykłym pracownikiem fizycznym. Marzyli, aby ukończyła studia, znalazła dobrze płatną pracę, wyszła za mąż za dziedzica wielkiej fortuny. Nie wyobrażali sobie, że ich córeczka będzie mieszkała w małym mieszkanku w bloku.
Josh spojrzał na budzik widniała na nim godzina- 7.40. Pocałował Emmę w czoło i powoli opuścił łóżko próbując nie obudzić ukochanej. Wiedział, że ma dzisiaj popołudniowe zajęcia na uczelni. Na swoje biodra założył bokserki i ruszył do łazienki.

Josh zawinął dwie kanapki w papier śniadaniowy, do termosu nalał kawę. Całe drugie śniadanie schował w torbie na ramie. Zajrzał do pokoju, w którym spała Emma, pocałował na pożegnanie swoją ukochaną w czoło i opuścił mieszkanie.  Z kieszeni wyciągnął odtwarzać muzyki, muzyką Josh zawsze umilał sobie drogę na budowę. Dzisiaj słuchał The Last Goodnight - Pictures Of You. Pod nosem nucił sobie wersy piosenki

"Pictures of you
Pictures of me
Hung up on your wall for the world to see

Pictures of you
Pictures of me
Remind us all of what we could have been
What could have been
We could have been"

-Blondynka skierowała się po radę do brunetki. I mówi do niej: Jak mam robić loda facetowi. Brunetka na to: Po prostu, wiesz, bierzesz i mów sobie MA-KA-O! I tak w kółko. Pokrzepiona blondynka w końcu znajduje się w takowej sytuacji, jednak nie może sobie przypomnieć, co ma powtarzać. W końcu ją olśniło, więc zabiera się do rzeczy i mówi: „KA-ZACH-STAN!”- już oddali usłyszał kolejny seksistowski żart Rowana Atkinsona kierownika budowy.
-Witam pracy- odezwał się Josh.
-Cuthbert- Atkinson spojrzał na Josha chowającego odtwarzać do kieszeni.- Co słychać na scenie? Bardzo zmęczyłeś się darciem, przepraszam śpiewem. Słyszałem, że to bardzo trudne, śpiewać, tańczyć a do tego dobrze wyglądać. Jak ty to wszystko robisz?- Rowan był jedną z osób, która najbardziej drwiła z jego pasji. Dla nich, mężczyzna nie powinien występować na scenie, dla nich tylko kobiety oraz gnomy jak nazywali homoseksualistów, występują na scenie.
-Joshy nie przejmuj się- odezwał się Leo Thomas, który był jednym z niewielu pracowników, którzy nie drwili z pasji Josha.
-Dzięki Leo- odezwał się Cuthbert i ruszył za swoim przyjacielem. Thomas był pierwszą osobą, która wyciągnęła pomocną dłoń w stronę Josha. Zawsze bronił go przed panem Atkinsonem, byli dobrymi kumplami. Często wychodzili razem na piwo, Leo był częstym gościem w mieszkaniu Emmy i Josha. Bardzo lubił z wzajemnością pannę Watson. Zawsze powtarzał, że jest ideałem dziewczyny. Na początku Josh nawet podejrzewał, że Leo zakochał się w Ems.
-Do roboty!- krzyknął pan Rowan, rozpoczął się kolejny dzień pracy na budowie.

Popołudniu nad Londynem rozpętała się burza, pan Atkinson zwolnił swoich pracowników wcześniej do domu. Josh korzystając z czasu wolnego udał się na zakupy. Wpadał na pomysł, aby przygotować dla Emmy kolację niespodziankę.
Josh udał się na pobliski bazar, Emma zakazała mu robić zakupy w supermarkecie, wolała wydać więcej pieniędzy i kupić zdrową żywność, niż kupić w supermarkecie produkt niewiadomego pochodzenia. Odnalazł stoisko starszej pani, przy którym Emma zawsze robi zakupy. Poprosił o dużą główkę sałaty, pomidory, ogórki i paprykę. Postanowił wykonać ulubioną sałatkę swojej ukochanej. Pożegnał się ze staruszką i ruszył dalej. Przy wyjściu z bazaru zakupił jeszcze gazetę.
Josh zajął miejsce w tylnej części autobus, na uszy założył słuchawki i sięgnął po gazetę. Ominął wiadomości o polityce czy ekonomii. Zajrzał do działu o sporcie, przeczytał, że Chelsea F.C., której kibicował, w finale Ligi Mistrzów zagra z Bayern Monachium.

Na stole przekrytym białym obrusem, ustawił bukiet żółtych tulipanów, obok postawił i zapalił dwie świece. Rozłożył dwa białe talerze, sztućce, oraz dwa kieliszki do wina. W kuchni do sałatki dodał dip, wcześniej przyrządzony i pomieszczał sałatkę w dużej salaterce. Z lodówki wyciągnął ulubione czerwone wino Emmy. Ostatni raz spojrzał na przygotowaną kolację.
-Brawo Cuthbert- pomyślał i ruszył do sypialni, aby przebrać się w eleganckie ubranie.
Po raz ostatni poprawił swoje ciemne włosy, skropił się perfumami i wrócił do kuchni, by oczekiwać na powrót swojej ukochanej z uczelni.

-Nie denerwuj się tak- powtarzała mu Emma, poprawiając mu krawat. Stali pod drzwiami willi państwa Watson. Josh miał dziś poznać rodziców swojej ukochanej. 
-Dam radę- szepnął i nacisnął dzwonek do drzwi.
Po chwili drzwi otworzyły się, na progu stała starsza kobieta. 
-Witaj Maggie- na ustach Emmy pojawił się uśmiech. Maggie prowadziła dom państwa Watson. Ems spędzała z nią w dzieciństwie bardzo dużo czasu.
-Dzieci, jak miło was widzieć. Zapraszam do środka- staruszka zaprosiła zakochanych do wielkiego holu.
-Emmo, nareszcie poznamy twojego mężczyznę. Jestem taka podekscytowana- w holu pojawiła się Jackie Watson, mama Emmy. Pocałowała swoja córkę i spojrzała na Josha. Chłopak podarował jej bukiet czerwonych róż.- Jaki dżentelmen- westchnęła i uścisnęła Cuthberta.- Kochanie, zobacz kto przyszedł!- krzyknęła i spojrzała w stronę salonu. 
-Już idę przywitać się z moją ukochaną córeczką- odezwał się pan Watson.
-O cholera- szepnął Josh na widok ojca Emmy.
Josh w czasie oczekiwania na powrót Emmy zajrzał do zakupionej wcześniej gazety. Otworzył dział poświęcony o show-biznesie. Widniał tam artykuł o X-Factor.
-"Londyn to ostatnie miasto, w którym odbędą się castingi do popularnego na całym świecie programu talent-show X-Factor. Osoby, które zamierzają się zgłosić do programu mają jeszcze na to szanse. Dzisiaj do godziny 20.00 na oficjalnej stronie programu można zgłasza swoje kandydatury.- Masz talent? Nie marnuj go- nawołuje do zgłaszania się Harry Styles, który jest jednym z jurorów programu. Obok niego mentorami są; Adele Adkins, Tulisa Contostavlos oraz Liam Payne. Przypomnijmy poprzednią edycję programu wygrał Matt Cardle."- Josh odłożył gazetę i spojrzał na zegar. Emma powinna być już w domu, wstał i spojrzał przez okno. Na ulicach panował tłok, każdy spieszył się w swoją stronę. Usłyszał dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Na jego ustach pojawił się uśmiech, poprawił koszulę i staną przy stole. Po chwili w mieszkaniu pojawiła się zapłakana Emma.
-Ems? Co się stało?- zapytał natychmiast i podbiegł, by przytulić miłość swojego życia.
-Rodzice- westchnęła Emma i mocno wtuliła się w ciało swojego chłopaka. Próbował ją uspokoić, zaprowadził ukochaną do sypialni i położył na łóżku.
-Co się dzieje?- zapytał, siadając obok. Ona nic nie odpowiedziała, nadal płakała. Okrył ją kocem i zanucił jej ulubioną piosenkę

"And I will always love you.
I will always love you.
I will always love you.
I will always love you.
I will always love you.
I, I will always love you"

Skończył śpiewać, spojrzał na Emmę. Ona cicho spała w jego ramionach. Powoli wstał, otulił ją kocem i pocałował w czoło. Tak bardzo ją kochał, nie chciał patrzeć na jej cierpienie i łzy. Zawsze cierpiał razem z nią.

Powrócił do kuchni, posprzątał przygotowaną kolację. Był zły, zły na siebie, ponownie Emma cierpi przez niego. Wiedział, że powodem kolejnej kłótni z rodzicami, jest on sam. Musiał coś zrobić, spojrzał na zegarek. Widniała na nim godzina 19.52.
-Raz kozi śmierć- pomyślał i wpisał w przeglądarkę internetową: "x-factor zgłoszenia". Robił to tylko dla niej...

______________

Dziś ja czyli xxx! Za tydzień rozdział doda Wasp, 
pozdrawiam.

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 2

MUSIC

Szedł szkolnym korytarzem, nie zważając na zaczepki ze strony uczniów. Za rękę trzymał piękną brunetkę, która prowadziła go do wyjścia ze szkoły. Mijając szafki zatrzymali się i odłożyli książki, by ich nie nosić. Opuścili budynek wraz z dzwonkiem na lekcję. Spletli swoje palce razem i ruszyli przed siebie. Powolnym krokiem zbliżali się do domu szatyna. Mimo ładnej pogody, był silny wiatr, więc para nie odczuwała ciepła. Po dojściu do posiadłości państwa Tomlinson, w drzwiach spotkali matkę niebieskookiego, uśmiechającą się do nich, którą po chwili minęli i skierowawszy się do jego pokoju, zmęczeni opadli na fotele. 
Po kilkunastu minutach odpoczynku po ciężkim dniu w szkole i treningów piłki nożnej Louis’a, chłopak wstał i wyjrzał przez okno na Manchester.

Kopnął piłkę, która po chwili wylądowała w bramce drużyny przeciwnej. Wszyscy zaczęli krzyczeć i po zejściu z boiska, gratulować szatynowi. Uśmiechnięty od ucha do ucha szedł w stronę swoich znajomych. Przeczesał palcami mokre włosy, a wierzchem dłoni przetarł spocone czoło. Spojrzał na rażące słońce i nagle na kogoś wpadł. Wylądował na ziemi, z której się podniósł i pomógł wstać osobie obok niego. Przed sobą miał brunetkę z brązowymi oczami, uśmiechającą się szeroko.- Jestem Louis – zapatrzony w jej tęczówki , chłopak podał dłoń w celu przywitania się. - Eleanor – szepnęła, delikatnie się rumieniąc.- Gratuluję zwycięstwa – powiedziała.- Dzięki. Jesteś tu nowa ? – spytał, bacznie się jej przyglądając. - Aż tak to widać ? – mruknęła.- Tak – powiedział, a ona cicho się zaśmiała.

Żyjesz, myślisz, płaczesz, nienawidzisz, kochasz, a potem zastanawiasz się, po co Bóg obdarował nas tym co mamy, skoro nie potrafimy z tego korzystać ? – myślał Louis, kończąc swojego rożka. 
Poczuł na ramieniu, głowę dziewczyny i wpatrując się w bawiące dzieci, próbował wyłapać co mówi Eleanor. Co chwilę przytakiwał głową lub mruczał ciche ‘tak’. Zauważył fontannę i od razu mu się coś przypomniało.

Biegali po parku, śmiejąc się i krzycząc jak małe dzieci. Szatyn próbował dogonić El, jednak ta była zbyt szybka, mimo że to Louis codziennie biegał po boisku. Po kilku dłużących się minutach, przystanął, by złapać oddech. Oparł ręce na kolanach, a wzrokiem szukał przyjaciółki. Zmartwił się, gdy nigdzie jej nie widział. Ściągnął brwi, kiedy zobaczył Eleanor siedzącą obok czarnowłosego chłopaka. Smutny chciał odejść, ale powstrzymał się, zobaczywszy ja idącą do niego. Wyraz twarzy Lou momentalnie się zmienił, po czym oczy zabłyszczały. Czuł się jak w jakiejś tandetnej komedii, gdzie Głowna bohaterka wpada w ramiona chłopaka, lecz tak się nie stało. Stanęła obok Tomlinson’a i popchnęła w stronę fontanny. Szatyn mimo, iż wiedział co El ma na myśli, nie zaprotestował, tylko sam wskoczył pod lejącą się wodę. Niepewnie dołączyła do niego Calder i po chwili oboje chlapali się wodą.  Nagle czas jakby zatrzymał się, a oni spojrzeli w swoje tęczówki. Ich twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Louis delikatnie musnął usta brunetki i szeroko się uśmiechnął.

Po raz kolejny pokiwał głową, na słowa dziewczyny. Ona otworzyła szeroko oczy i ledwo wydusiła:
- Myślałam, że będę musiała cię do tego namawiać.
- Nie musisz – oznajmił, kompletnie nie wiedząc o co chodzi.
Kąciki jej ust uniosły się wysoko, więc i Lou się ucieszył. Postanowili wrócić do domu Louis’a. Szli powoli trzymając się za ręce i napawając widokiem zachodzącego słońca. Wykończeni dotarli do posiadłości Tomlinson’ów i od razu trafili na siostry niebieskookiego. Szybko je spławili, mówiąc, że chcą odpocząć, po czym skierowali się do pokoju chłopaka, gdzie rzucili się na ogromne łóżko. Eleanor poinformowała swoich rodziców, że nocuje u Louis’a, na co się zgodzili.

Rano obudzili się wypoczęci i gotowi leniuchować. W południe, jak zawsze w sobotę, chcieli wybrać się z rodzeństwem chłopaka na piknik. Ubrani i odświeżeni, robili kanapki rozmawiając.
- Myślałeś nad piosenką ? – nagle spytała El, unosząc brwi.
- Jaką piosenką ? – odpowiedział zdziwiony Louis.
- No do X-Factor – dodała roześmiana Calder.
X-Factor  ? Pięknie. No to się wkopałem – pomyślał, wzruszając ramionami.

Skończyli robić przekąski, więc Lou poszedł po koce, a Eleanor wszystkich zbierała. Założyła buty i poprowadziła dziewczynki do auta. Rodzice chłopaka nie mogli pojechać, dlatego towarzysz dziewczyny zasiadł za kierownicą, podczas gdy ona pakowała wszystko do bagażnika. Po chwili usiadła z przodu samochodu. Jechali pół godziny, śpiewając i śmiejąc się z kawałów, wypowiedzianych przez siostry szatyna. Dojechali na piękną łąkę, położoną niedaleko jeziora, gdzie rozłożyli materiał i jedzenie. Wszyscy położyli się na kocu i zaczęli zajadać się owocami i kanapkami.
El patrząc na dogadujące się rodzeństwo, cicho wstała i zbliżywszy się powoli do jeziora, usiadła na molo, mocząc stopy w zimnej wodzie. Kąciki jej ust uniosły się wysoko. Nagle poczuła jak ktoś się do niej dosiada. Osobą tą był Louis, który po chwili milczenia odwrócił twarz brunetki w jego stronę i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Położyła dłoń na jego policzku, a drugą wplotła we włosy chłopaka. On zaś objął ją w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Chciał zaprotestować, gdy Eleanor skończyła pocałunek, jednak tego nie zrobił, zauważywszy jej piękną twarz, wpatrującą się w niebo.
- Pójdziesz na casting i wygrasz - szepnęła Eleanor.
- A co jeśli nie ? - spytał Louis. - Ja chyba nie dam rady.
- Poradzisz sobie - dodała. - Zawsze będę przy tobie. Pamiętaj.
- Dobra. Pójdę tam - szeroko się uśmiechnął.

MUSIC

Wieczorem El postanowiła, że pomoże chłopakowi wybrać piosenkę na casting. Cały czas zastanawiali się jaką zaśpiewa. Siedzieli w pokoju Eleanor, szukając w Internecie odpowiedniej piosenki, którą Lou da radę zaśpiewać. Nagle usłyszeli krzyki dochodzące z dołu. Przestraszona dziewczyna podskoczyła na krześle i machnięciem ręki dała do zrozumienia Louis'owi, że ma się nie przejmować.
Już trzeci dzień z rzędu, rodzice brunetki kłócili się o nic nie ważne rzeczy. Miała już dość, ale starała się to znosić. Wiedziała, że kolejne kłótnie, prędzej czy później doprowadzą do rozpadu rodziny. Zmartwiona El znalazła piosenkę, którą po chwili puściła. Louis zaczął ją cicho nucić, aż w końcu śpiewał coraz głośniej i głośniej, a Eleanor nie mogła uwierzyć w to jaki on ma talent.

"Oh it's what you do to me
Oh it's what you do to me
Oh it's what you do to me
Oh it's what you do to me

Hey there Delilah
I know times are gettin' hard
But just believe me girl
Someday I'll pay the bils with this guitar
We'll have it good
We'll have the life we knew we would
My word is good."

- Jej. To było cudowne - szepnęła z podziwem brunetka.
- Dzięki - powiedział z szerokim uśmiechem Tomlinson, tuląc do siebie Calder.

Louis ćwiczył przez resztę dnia, wraz z towarzyszącą mu El. Zrozumiał, że śpiew jest jego powołaniem. Teraz tylko pytanie: Czy wygra ?
-----
Wasp - czyli Marta. Będę się tak podpisywać. Do zobaczenia za 2 tygodnie.
Rozdział powstał przy piosenkach Taylor Swift. A teraz:
change your life
Papa, Marchewki !

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 1

Music

Wtorek powitał mieszkańców Cardiff słoneczną pogodą, George stanął przy oknie i odsłonił zasłony. Jego oczom ukazał się pokój najlepszej przyjaciółki Seleny. Brunetka nadal spała, na jej szafce nocnej leżały lekarstwa. Na ich widok George posmutniał.
-Geo, muszę ci coś powiedzieć. Proszę tylko mi nie przerywaj to naprawdę ważne- Selena spojrzała Georgowi  prosto w oczy, Shelley zobaczył w nich smutek i przerażenie.
-Sel, czy coś się stało?- George chwycił dłoń przyjaciółki.
-Ja umieram, mam białaczkę...- szepnęła Selena i po jej policzku spłynęła samotna łza. 
Na myśl choroby Seleny, George tracił całą chęć do życia. Znał się z Brunetką od dziecka, razem chodzili do przedszkola, później do szkoły, razem wybierali się na studia. Nie mógł jej stracić, kochał ją jak siostrę, zrobiłby dla niej wszystko. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe?- pomyślał. Dlaczego Bóg chce zabrać do siebie Selenę? Przecież przed nią całe życie? Nie zdążyła poznać wszystkich jego smaków.
George otarł łzę z policzka i ruszył do łazienki. Zdjął bokserki i wszedł do kabiny. Odkręcił kran, o jego ciało uderzyły zimne krople wody, natychmiast przekręcił kurek z ciepłą wodą. Przypomniał sobie pewne wydarzenie:

-Geo! Szybciej!- krzyczała czteroletnia Selena biegnąć po plaży, jej piękne długie włosy rozwiewał wiatr. Na jej ustach gościł uśmiech.
-Zaraz cię dogonię- odpowiedział Shelley i zaczął biec szybciej. Po chwili chwycił Brunetkę w pasie i razem upadli na rozgrzany piasek. Zaczęli się śmiać, po chwili jednak spojrzeli sobie prosto w oczy.
-Masz ładne oczy- szepnęła Selena.
-Dziękuje- odrzekł George, na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Przybliżył się bliżej Sel, czuł jej oddech na swojej skórze. Nigdy niebyli tak blisko. Ich usta dzieliły milimetry. 
-Co tu się dzieje?- z oddali zapytała Amanda, mama Seleny. 
-Nic- odpowiedzieli razem, George podał jej rękę i pomógł wstać.
-Później dokończymy- szepnął Brunetce do ucha i pociągnął ją w stronę morza.

Na ustach Georga pojawił się uśmiech. Wieczorem tego samego dnia pomiędzy nim, a Seleną doszło do pierwszego pocałunku. Był to zwykły dziecięcy buziak, ale w pamięci pozostał na zawsze.
George sięgnął po szampon do włosów i dokładnie je umył. Selena zawsze żartowała, że bardziej dba o włosy niż ona sama.
-Geo!- do pokoju Georga wpadł jego młodszy brat Spencer.
-Zaraz- odpowiedział i spłukał swoje idealne włosy. Otworzył kabinę i sięgnął po miękki biały ręcznik. Owinął go wokół pasa i wrócił do pokoju.
-Wow! Striptiz z samego rana? Czym sobie na to zasłużyłam?- na łóżku Georga leżała Selena.
-Sel? Co ty tutaj robisz?- speszył się Shelley.- Myślałem, że to Spencer- George sięgnął po bokserki i t-shirt i powrócił do łazienki.
-Spencer mnie wpuścił- Selena sięgnęła po zeszyt od matematyki Georga z nadzieją, że będzie mogła przepisać pracę domową.
-Ej, ej!- w pokoju pojawił się George, natychmiast wyrywając Brunetce zeszyt.- Później nie możesz zdać testu. Sama powinnaś rozwiązać.
-Ale George- Selena wstała, pocałowała Shelley'a w policzek i spojrzała na niego smutnym wyrazem twarzy.
-Ok, ostatni raz- George pogroził Brunetce palcem. Po raz kolejny Selena wykorzystała wrażliwość przyjaciela. 
-Dziękuje!- Sel mocno przytuliła Georga i pochwyciła zeszyt.

George wstał od stołu zabierając talerze Seleny i Spencera i włożył je do zlewu. Musieli już wychodzić do szkoły, po drodze musieli zaprowadzić Spenca do przedszkola.
-Mamo, już wychodzimy!- krzyknął George, wchodząc do przedpokoju.
-Dobrze kochanie. Ja dziś odbiorę Spencera. Nie musisz się śpieszyć- z łazienki dobiegały słowa pani Shelley. Selena pomogła założyć Spencerowi niebieską bluzę i mały plecak na plecy.
-Ok!- odpowiedział George.- To po szkole wybiorę się z Seleną do parku.
-Cześć, mamo! Kocham cię!- krzyknął Spencer jak mijał próg domu.
-Ja ciebie też- odpowiedziała pani Shelley.
-Do widzenia- Selena pożegnała się z mamą Geo i Spencera.
-Trzymajcie się dzieciaki- odrzekła pani Shelley. Selena była częstym gościem w domu Georga, miała już swój własny kubek, miejsce przy stole, a nawet szczoteczkę do zębów, ponieważ często zdarzało się, że nocowała w domu Shelley'ów.

Przedszkole Spencera było blisko ich szkoły, nie musieli się śpieszyć. Chcieli nacieszyć się słoneczną pogodą, zbliżały się wakacje. Ich ulubiony okres w roku, obok Bożego Narodzenia. W głowie Georga pojawiła się myśl, że to mogą być jego ostatnie wakacje z Seleną. Chciał aby były wyjątkowe, aby już na zawsze zostały w ich pamięci.
-Jesteście parą?- nagle zapytał Spencer, zatrzymując się przed bramą wejściową do przedszkola.
Selena i George spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem.
-Skąd ci to przyszło do głowy?- zapytał George, próbując opanować śmiech.
-Pani Boyle tak mówiła- odpowiedział Spencer.
-Uduszę kiedyś to babsko- westchnęła Selena.- Ostatnio powiedziała mojej mamie, że jej nie powiedziałam dzień dobry plus, że jestem rozpuszczoną dziewuchą- oburzyła się Brunetka.
-Nie przejmuj się- próbował pocieszyć ją Spencer.- Już ja mam plan- na twarzy małego Shelley'a pojawił się zdradziecki uśmieszek.
-Mam się bać?- zapytał George.
-Nie- odpowiedział natychmiast Spencer.- Załatwię to po swojemu- przybił z bratem i Seleną piątkę i ruszył do przedszkola.

W szkole pojawili się dziesięć minut przed dzwonkiem. Udali się do swoich szafek po podręczniki i ruszyli w stronę sali matematycznej. Klasa znajdywała się na pierwszym piętrze, powoli pokonali schody, na korytarzu przed salą kręcili się już uczniowie. Wśród nich znajdywał się Conor Maynard, który lubił drwić z Sel i Geo.
-Proszę, proszę- zbliżał się w ich kierunku.- Nasza para papużek nierozłączek. Shelley mam do ciebie pytanie- Conor położył dłoń na ramieniu Georga.- Ruchałeś już Gomez? Dobra jest? Może i ja skorzystam- na jego twarzy pojawił się szyderczy śmiech. George na dźwięk tych słów ścisnął pięść i zamachnął się aby uderzyć Maynarda. W ostatniej chwili Selena przetrzymała przyjaciela.
-Nie warto- szepnęła mu do ucha i pociągnęła bliżej drzwi prowadzących dla klasy pani Cole.

Mimo porannego incydentu dzień mijał spokojnie, zbliżał się czas lunchu. Selena i George składali książki do swoich szafek, czekała ich teraz godzina wytchnienia. Planowali jak najszybciej zjeść lunch, a później wyjść na dziedziniec szkoły. Pogoda była przepiękna, aż grzech nie skorzystać z takiej pogody na leniuchowanie.
Na stołówce panował jak zawsze gwar i ścisk. George udał się do stanowisk z jedzeniem, a Selena zajęła stolik przy, którym zawsze spożywają lunch. Oczekując na powrót Georga wyciągnęła z torby gazetę, którą zdążyła rano pochwycić z domu.
Przeglądała kolejno strony, nieinteresowały jej sprawy polityki, korupcji czy ekonomi. Zatrzymała się na stronie poświęconej gwiazdom. Widniał na niej artykuł o zbliżającym się castingu do programu X Factor w Cardiff. Selena kilka tygodni temu w tajemnicy przed Georgem wysłała jego zgłoszenie do programu, jednak do dnia dzisiejszego nie otrzymała odpowiedzi. Straciła już nadzieję, bardzo chciała aby jej przyjaciel zajął się na poważnie śpiewaniem. Taki talent nie mógł się zmarnować. 
-Co czytasz?- przy stoliku pojawił się George z dwiema tacami.
-O X Factor- odpowiedziała Selena, odbierając od przyjaciela tacę z lunchem.
-Daj spokój! Nie wierzę w takie programy, wszystko robią pod publikę- rzekł Geo i chwycił do ręki hamburgera.
-Posłuchaj- poprosiła Selena.- "Dziewiąty sezon znanego talent show ma być najlepszy ze wszystkich dotychczasowych- podają producenci. W fotelach zasiądą Adele Adkins: obecnie najpopularniejsza wokalistka na świecie. Jej ostatnią płytę nabyło ponad 25 mln osób, sama wokalistka porównywana jest do Madonny. Obok niej zasiądzie Harry Styles nazywany złotym chłopcem brytyjskiej piosenki. W jury miejsce znajdzie również Liam Payne: znany z ciętego języka producent muzyczny oraz Tulisa Contostavlos znana ze skandali obyczajowych. Dla osób, które wysłały zgłoszenia, a nie otrzymały odpowiedzi mamy dobrą nowinę, doszło do małej pomyłki przy odbiorze zgłoszeń i jak podają producenci zostaną one przesłane jeszcze raz. Więc, jeśli wysłałeś zgłoszenie a nie otrzymałeś odpowiedzi, są jeszcze szanse."- na twarzy Seleny pojawił się uśmiech.
-Zaraz, zaraz- George odłożył hamburgera.- Znam ten uśmiech. Chyba nie chcesz powiedzieć, że...?- Selena zasłoniła się gazetą.
-Jesteś zły?- zapytała cicho wychylając głowę zza gazety.- Masz talent, nie możesz tego ukrywać. Może jednak się uda, przecież to nic nie kosztuje. Pójdziesz, zaśpiewasz i...- Brunetka zamilkła.
-I?- zapytał George spoglądając na przyjaciółkę.
-I wygrasz!- krzyknęła Selena i zaczęła się śmiać.- Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz?
-Jak mógłbym zapomnieć o tobie- zapewnił ją Geo.- Zawsze trzymamy się razem. Pamiętasz naszą dewizę?
-Zawsze razem, zawsze silni, zawsze młodzi- rzekli równocześnie uśmiechając się przy tym. Każdy, który ich nie znał zawsze uważał ich za parę. Oni zawsze musieli się tłumaczyć, ale czy niewinny się tłumaczy.

Kolejnymi zajęciami po lunchu była informatyka. Była to jedna z niewielu lekcji na których Selena i George siedzieli oddzielnie. Zawsze trzymali się razem, niestety pan Walsh ma zasadę, która mówi, że w jego sali uczniowie siedzą według listy alfabetycznej. Była to jedna z wielu zasad panujących w sali informatycznej, inną był m.in. zakaz wchodzenia do internetu.
-Dzisiaj zajmiemy się kolejnym programem komputerowym...- pan Walsh rozpoczął zajęcia. Selena ryzykując karę od pana Louisa włączyła wyszukiwarkę internetową i zalogowała się na swojego e-maila. Miała kilka nieodebranych wiadomości, jeden z adresów był jej nieznany. Otwarła wiadomość i jej serce zaczęło mocno bić.
-Cholera!- krzyknęła.- Nie wierzę, to chyba sen- w klasie zapanowała cisza. Pan Walsh przerwał prowadzenie lekcji i spojrzał na Brunetkę, podobnie jak postali.
-Panno Gomez? Jakiś problem?- pan Louis zwrócił się do Seleny.
-Czy mogę na chwilę wyjść z Georgem?- zapytała Sel i spojrzała na pana Walsha błagalnym wyrazem twarzy.
-Tak, jeśli musisz- zgodził się nauczyciel.Selena wstała i podeszła do swojego przyjaciela.
-Chodź szybko- szepnęła mu na ucho i ruszyła w stronę drzwi. George wykonał jej polecenie.
-Co się dzieje?- zapytał natychmiast po zamknięciu drzwi.
-Zaprosili cię!- krzyknęła.- Za dwa dni masz casting do X Factor- wpadała w ramiona Georga. Shelley zaniemówił, nie wiedział co teraz ma zrobić.
-Nie cieszysz się?- zapytała Brunetka, spoglądając na zszokowaną minę przyjaciela.
-Ale ja nie dam rady- szepnął i wrócił do klasy. Rozstawiając Selenę samą na korytarzu.

Przez pozostały czas w szkole i powrót do domu George intensywnie myślał o X Factor. Wiedział, że to wielka szansa, która może się już nigdy nie zdarzyć, lecz z drugiej strony nie był pewien swojego talentu. Zawsze uważał śpiewanie za hobby, śpiewał tylko dla bliskich i znajomych. Na castingu miał wystąpić przed publicznością i jury. Co jeśli zje do trema i nie zdoła wydusić z siebie słowa? Postanowił to dobrze przemyśleć.
Pożegnał się z Seleną i ruszył w stronę swojego domu. Leo i Spencer bawili się w ogrodzie, przywitał się z nimi i wszedł przez taras do środka.
-Cześć mamo- pocałował panią Shelley w policzek.- Coś się stało?- zapytał, zauważając jak kobieta wyciera łzy.
-Synku usiądź- poprosiła.
-Mamo?- w głosie Georga pojawił się strach.
-Muszę wyjechać- rzekła szybko kobieta.- Rano dowiedziałam się, że otrzymałam propozycję dobrze płatnej pracy we Francji- po policzku pani Shelley spłynęła łza.
-A co z nami?- George przytulił matkę.
-Zamieszka z wami babcia- odpowiedziała.- Muszę przyjąć tę pracę. Wiesz, że jest ciężko?- George kiwnął głową.
-Ale zaczekaj trzy dni zanim się zgodzisz- poprosił Geo.
-Ale synku...- George przyłożył palca do ust matki i pocałował ją w policzek.- Nie czekajcie na mnie z kolacją. Zjem u Sel- George uśmiechnął się i szybko wybiegł z domu.

Po chwili stał pod drzwiami domu Seleny, zapukał do drzwi, które otworzyła mama Brunetki.
-Jest Sel?- zapytał.
-Na górze- odpowiedziała pani Gomez. Na dźwięk tych słów George wbiegł na schody i udał się do pokoju przyjaciółki. Zapukał do drzwi.
-Proszę- usłyszał głos Seleny. Wszedł do środka.
-Geo? Coś się stało?- Selena spojrzała na szybko oddychającego przyjaciela.
-Zgadzam się, pójdę na casting- odpowiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.

Przez cały wieczór i noc, George z pomocą Seleny ćwiczył piosenki, które postanowił zaśpiewać. Wkładał w to tylko pracy i serca, pragnął przejść do kolejnego etapu. Musiał to zrobić, nie mógł dopuścić, aby jego mama wyjechała do Francji, nie chciał, aby jego bracia tęsknili za matką. Czy to mu się uda? Czy pozytywnie przejdzie casting? Jak potoczy się dalej historia Geo i Sel? Tego dowiecie się wkrótce...

_____________

Teraz chcę się oficjalnie przywitać, a więc.. WITAM! Pierwszy rozdział za nami. Podobał się? Mam nadzieję, proszę o komentarze, one tak motywują.
Macie pytania do postaci? Jeśli tak, to piszcie w komentarzach.
Za tydzień rozdział doda Wasp. 
My spotykamy się za dwa tygodnie,
pozdrawiam, Wasza xxx!
Do następnego rozdziału <3

środa, 13 lutego 2013

Prolog

Ach! [...] Przez wiele stuleci szukałem szczęścia, i nie znalazłem go, szukałem sławy, i ominęła mnie, szukałem miłości, i jej nie zaznałem. Życie i jego sąsiadka, śmierć, są lepsze. Znałem wielu mężczyzn i wiele kobiet [...] lecz nikogo nie rozumiałem.

Nigdy nie zastanawiałem się nad tym co będę robić w przyszłości. Nigdy nie było to ważne, aż do teraz…  Poczułem co to znaczy kochać i być kochanym.

Wiele razy myślałem nad moim życiem. Nad tym jakie jest. Zrozumiałem, że jest puste i nic nie warte….

Udawałem dojrzałego mężczyznę, a byłem dzieckiem. Kochałem, a zdradzałem. Obiecywałem, a kłamałem.

Szukałem miłości, a ona stała obok mnie. Kiedy ją zauważyłem, było już za późno. Zostałem sam, z marzeniami i tęsknotą.  

Wierzysz w miłość ?
Wierzysz w przeznaczenie ?
Wierzysz w miłość między dwojgiem ludzi ?
Wierzysz w bezinteresowność ?
Wierzysz w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny ?
A może, to wszystko było zwykłym przypadkiem ?